„Kto ratuje jedno życie – ten ratuje cały świat”
W ubiegły poniedziałek (13.11.2023 r. ) w Domu Kultury w Lisich Jamach obyła się projekcja filmu oraz wernisaż wystawy „Sprawiedliwi Ziemi Lubaczowskiej”.
Na spotkaniu zostały przedstawione sylwetki osób uhonorowanych medalem „Sprawiedliwy wśród narodów świata” pochodzących z naszego regionu, tj. Józefa Kulpy, Zofii Pomorskiej, Mariana Kocielskiego, Anny i Andrzeja Antoników oraz ich córki Ludwiki, Antoniego Doroty i jego córki Anieli Mirkowskiej, Witolda Mączaka i Heleny Fiutowskiej- Piestrak oraz Jana Wużyńskiego i Michaliny Haliniak z.d. Wużyńskiej. Była to także okazja, by posłuchać historii o osobach, które nigdy nie zostały uhonorowane medalem, ale w sytuacji zagrożenia życia potrafiły pozostać wiernymi najwyższym wartościom, zachować godność swoją i drugiego człowieka, potrafiły także zachować człowieczeństwo.
Dziękujemy Towarzystwu Miłośników Lwowa i Kresów Płd.-Wsch. O/ Lubaczów za zaangażowanie Gminnej Biblioteki Publiczna w Lubaczowie z/s w Baszni Dolnej do projektu i możliwość prezentacji jego efektów w DK w Lisich Jamach. Uczestnikom spotkania dziękujemy serdecznie za obecność na tym wyjątkowym wydarzeniu.
Tytułem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata honorowane są osoby pochodzenia nieżydowskiego, które w czasie Holokaustu podjęły bezinteresowne działania na rzecz ocalenia jednego lub więcej Żydów. Pomoc mogła mieć formę indywidualną lub zorganizowaną. Z reguły polegała ona na doraźnym lub długotrwałym ukrywaniu osoby lub osób, organizowaniu dla nich kryjówek, ucieczek z gett, dostarczaniu fałszywych dokumentów tożsamości, pieniędzy, żywności, odzieży czy leków. Udzielanie pomocy prześladowanym Żydom, czy to bezinteresownie, czy za opłatą, niosło za sobą duże ryzyko. W krajach znajdujących się pod okupacją niemiecką wszelka pomoc Żydom była surowo karana. W zależności od miejsca, sankcje były zróżnicowane – od kary finansowej czy utraty pracy bądź mienia, przez pobicie, więzienie, roboty przymusowe i obóz koncentracyjny, aż po karę śmierci. W okupowanej przez Niemców Polsce, a także w innych krajach Europy Wschodniej, na Ukrainie, Białorusi czy w Serbii, karano najsurowiej. Z dotychczasowych badań Instytutu Pamięci Narodowej wynika, że za udzieloną pomoc śmierć poniosło kilkaset osób (znana jest tożsamość 341 z nich).
Z terenu gminy Lubaczów dwie rodziny zostały odznaczone tym medalem. W 1992 r. Instytut Yad Vashem nadał Antoniemu Dorocie i jego córce Anieli Mirkowskiej tytuły Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. W 2016 roku odbyła się ceremonia pośmiertnego przyznania tytułów Sprawiedliwych wśród Narodów Świata rodzinie Antoników: Annie i Andrzejowi oraz ich córce Ludwice.
Rodzina Dorotów mieszkała we wsi Młodów, koło Lubaczowa. Antoni Dorota pełnił kiedyś funkcję sołtysa. Był wdowcem. Po śmierci żony został sam z kilkorgiem dzieci. Żydowska rodzina Wolfa i Heleny Remerów mieszkała w Lubaczowie. W 1936 r. urodził im się syn Józef (Joseph). W czasie niemieckiej okupacji Remerowie musieli przeprowadzić się do getta, utworzonego w Lubaczowie w październiku 1942 roku. Swój dobytek pozostawili wcześniej zaprzyjaźnionym sąsiadom, którzy, w razie potrzeby, obiecali ich także ukryć. W getcie Wolf pracował w fabryce zbrojeniowej. W końcu 1942 r. Remerowie dowiedzieli się o likwidacji getta, która miała nastąpić wkrótce. Przeciąwszy druty, przedarli się przez ogrodzenie getta i uciekli. Istotnie, getto w Lubaczowie zostało zlikwidowane na początku stycznia 1943 r., a jego mieszkańcy rozstrzelani na miejscu lub wywiezieni do obozu zagłady w Bełżcu. Remerowie ukryli się początkowo na strychu w budynku zajmowanym przez Niemców, przez tydzień żywiąc się tym, co przynieśli z getta i pijąc stopniały śnieg. Głód i strach przed odkryciem zmusiły ich do opuszczenia kryjówki. Nocą udali się do przyjaciół, którym pozostawili wcześniej dobytek. Zostali umieszczeni w stodole. Po sześciu tygodniach okazało się jednak, że dwie spotkane po drodze przez Remerów młode Żydówki zostały schwytane. W czasie przesłuchań były torturowane i zdradziły, że w okolicy ukrywa się rodzina żydowska.
Wówczas Remerowie trafili do domu Antoniego Doroty, który początkowo zgodził się przechować ich tylko na krótko, w zamian za resztki dobytku. Przygotował im podziemną kryjówkę w chlewie. Było to niewielkie pomieszczenie, w którym można było przebywać tylko na siedząco. Jedynym źródłem powietrza były gliniane rury, a podłoga przykryta była warstwą słomy. Do kryjówki nie dochodziło światło dzienne. Remerowie spędzili w tych warunkach 22 miesiące. Rodzina Antoniego Doroty była uboga i Antoni z trudem radził sobie z prowadzeniem gospodarstwa domowego. Remerowie polegali przede wszystkim na pomocy jego córki Anieli. Przynosiła im, co tylko mogła, nawet karmę dla świń. „Bez niej nigdy nie bylibyśmy w stanie przetrwać tego długiego koszmaru”, napisał w swoim świadectwie Joseph Remer. Po wkroczeniu wojsk radzieckich w czerwcu 1944 r. Remerowie przekazali swój dom w Lubaczowie rodzinie Antonie Doroty.
Anna i Andrzej Antonikowie mieszkali z trójką dzieci we wsi Lisie Jamy, gdzie prowadzili gospodarstwo rolne. Gdy latem 1942 roku w pobliskim Lubaczowie Niemcy utworzyli getto, Antonikowie ukryli na strychu swojej stodoły Szmuela i Esterę Brochów z synem Herszem oraz ich 13-letnią siostrzenicę Malkę Stupp. Żydowska rodzina została wcześniej oszukana przez znajomego Polaka, który w zamian za kosztowności miał przygotować dla nich kryjówkę.
W pomoc zaangażowała się cała rodzina Antoników. Wyjątkowym poświęceniem wykazała się najstarsza córka Ludwika, która miała wtedy zaledwie 11 lat. Codziennie usuwała z kryjówki nieczystości, przynosiła słomę oraz pożywienie, które przygotowywała jej matka. Pomimo zagrożenia Antonikowie przechowali rodzinę Brochów i Malkę Stupp do lata 1944 roku, kiedy do miejscowości wkroczyła Armia Czerwona.